środa, 28 maja 2014

Recenzja nr 8 "Carska Manierka"

Witam wszystkich z nową recenzją i bez zbędnych wstępów zapraszam do czytania.
Jedziemy!

Co i jak, czyli podstawowe informacje:
Autor: Andrzej Pilipiuk
Tytuł: Carska Manierka
Seria/Cykl: Światy Pilipiuka
Tom: 6
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Ilość stron: 347
Gatunek: Sience-fiction, fikcja historyczna, opowiadania
Cena: 39,90 zł.


Twórca, czyli informacje o autorze:
Andrzej Pilipiuk
Urodzony w 1974 roku. Człowiek z przeszłości. Niestrudzony tropiciel ciekawostek z lamusa. Kolekcjoner nagród literackich, który z pisania uczynił swój sposób na życie. Miarą jego sukcesu jest 26 napisanych powieści wydanych w ciągu dekady, 600 tysięcy sprzedanych książek i miejsce na podium ścisłej czołówki najpoczytniejszych pisarzy w Polsce. (źródło: fabrykaslow.com.pl/autor/andrzej-pilipiuk)



O co chodzi, czyli fabuła:
Krótkie, barwne historie utkane w niezwykłą kompozycję światów.
Najnowszy zbiór opowiadań Andrzeja Pilipiuka to pasjonujące i pełne przygód historie, w których tajemnicza przeszłość miesza się z brutalną teraźniejszością.


Bredzenie książkoholiczki, czyli moim skromnym zdaniem:
Zacznę trochę nietypowo.
Mieliście tak kiedyś, że jak nie mogliście zdobyć upragnionej książki, to chodziliście po domu zdołowani i byle co was denerwowało? Ja tak miałam ostatnio w zeszłym tygodniu. A wszystko przez „Gwiazd Naszych Wina” Johna Greena.
Niedługo do kin wchodzi ekranizacja tej powieści, a ja, gdy tylko zobaczyłam zwiastun, zapragnęłam ją przeczytać. Niestety wybrałam sobie kiepski moment na spełnianie marzenia, ponieważ wygląda na to, że cały nakład wycofali z księgarń, by dwa dni przed premierą wypuścić książki z filmową okładką. Tylko, że ja chcę mieć ją już teraz.
Gdy chciałam zamówić GNW na Allegro, trafiłam na sprzedawcę, który już drugi tydzień coś kręci z wysyłką. W sumie to nic dziwnego, znając mojego pecha.
Jednak miałam już dość całej tej sytuacji. Tym bardziej, że nawet czytanie mi nie szło. W  żaden sposób nie mogłam się wciągnąć w jakąkolwiek książkę.
I wtedy przypomniałam sobie o „Carskiej Manierce” Andrzeja Pilipiuka, kupionej na początku marca. Zaczęłam czytać, szybko się wciągnęłam i wreszcie zapomniałam o smutku.
„Carska Manierka” to już szósty zbiór opowiadań w dorobku pana Pilipiuka (chociaż ja do tej pory czytałam tylko dwa). Ten polski autor znany jest przede wszystkim ze swojej serii „Kroniki Jakuba Wędrowycza”. Choć jej akurat nie czytałam, za to pokochałam inny cykl tego autora – „Oko Jelenia”. Andrzej Pilipiuk jest z wykształcenia archeologiem, a w swoich książkach w niesamowity sposób łączy historię z sience - fiction.
„Carska Manierka” nie jest wyjątkiem. Tutaj też tajemnice przeszłości splatają się z nadnaturalnymi wątkami. Na ten tom składa się osiem opowiadań.
Bohaterem pięciu z nich jest  jedna z moich ulubionych postaci Pilipiuka, czyli Robert Storm – archeolog, który rozwiązując zagadki z przeszłości często „dotyka nieznanego”. Tym razem towarzyszymy mu na tropie dziwnych napisów z manierki carskiego oficera, oraz gdy wchodzi w drogę złowieszczemu, sekretnemu bractwu. Odkrywamy wraz z nim tajemnice starych zdjęć, a także takich, które z logicznego punktu widzenia, w ogóle nie powinny istnieć. Dowiadujemy się także, czym jest zagadkowy miód umarłych.
Wszystkie pięć opowiadań ze Stormem w roli głównej bardzo mi się podobały. Lecz jednak numerem  jeden pozostanie dla mnie „Manierka” – bezapelacyjnie!
Kolejnym bohaterem tego tomu jest, znany mi już z „Aparatusa”, doktor Paweł Skórzewski – lekarz, żyjący na przełomie XIX i XX wieku. Przenosimy się więc o prawie sto lat wstecz, by towarzyszyć mu w podróżach i przy okazji natknąć się na rzeczy, które pewnie „nie śniły się filozofom”.  ;)
Z dwóch przygód doktora Skórzewskiego, zawartych w tej antologii, najbardziej przypadła mi do gustu „Śmierć Pełna Tajemnic”.
Moją szczególną uwagę zwróciło też ósme, ostatnie opowiadanie. Bohaterem jego jest Marek – młody naturalista z Krakowa. Tyle, że jakby… z alternatywnej rzeczywistości. W jego świecie planeta Ziemia nie jest kulą, ale czymś na kształt dysku czy misy. Z krawędziami, do których można dotrzeć!
Celem Marka jet rehabilitacja Kolumba. Choć u nas to odkrywca Ameryki, w tym innym wymiarze przyczynił się on do wielkiej światowej katastrofy.
Uwielbiam styl pana Pilipiuka! Pisze on w sposób lekki, barwny, a jednak można odczuć w tym wielki talent i doświadczenie pisarza. Jego opowieści są niezwykle oryginalne, a także dopracowane. Nie ma w nich niczego zbędnego. Wszystko jest na swoim miejscu i tak jak powinno być. Prawdziwą przyjemnością jest dla mnie zanurzanie się w kolejnych tomach autorstwa tego świetnego pisarza.
Poza tym książki Andrzeja Pilipiuka to kopalnia historycznych ciekawostek, bo choć to fikcja literacka, o historii można się z nich naprawdę sporo dowiedzieć.
Krótko mówiąc: „Carska Manierka” jest niesamowita, strasznie wciąga i szybko się ją czyta. Czego chcieć więcej?!
Na koniec, komu polecam? Na pewno wszystkim miłośnikom historii, a także całej reszcie, jeśli tylko lubią zagadki i wątki paranormalne. I nie róbcie takich przerażonych min! Historia nie gryzie, a już na pewno nie jest nudna. Sama nie byłam orłem z tego przedmiotu, aż parę lat temu zdałam sobie sprawę, że dawne dzieje są pełne tajemnic. A ja lubię tajemnice! ;) Poza tym, są jak powieści. Tyle, że wydarzyły się naprawdę.
Dlatego „Carską Manierkę BARDZO GORACO POLECAM!!!! Przeczytajcie, a nie zawiedziecie się. Nie ma takiej opcji! I nie ważne, że każdemu podoba się co innego, a o gustach się nie dyskutuje. J
POLECAM!

Punktacja:
6/6

*

I tyle na dziś. Mam nadzieję, że nie było źle. Kończę.
Pozdrawiam i do napisania.

piątek, 9 maja 2014

Recenzja nr 7 "Lucian"


Hej!
Witam z nową recenzją po długiej przerwie. Choć będzie teraz trochę inaczej, to wreszcie wracam. Zobaczymy, jak mi pójdzie.
No to zaczynam!

Informacje podstawowe:

Tytuł: "Lucian"
Autor: Isabel Abedi
Wydawnictwo: Nasza Księgarnia
Gatunek: Romans paranormalny, powieść dla młodzieży
Ilość stron: 528
Cena: 39,90 zł.


Opis:

- Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że Lucian może... nie być człowiekiem?
Spuściłam wzrok.
-Nie - wyszeptałam. Pomyślałam jednak: "Tak".

Lucian nie ma przeszłości. Ma za to niepokojące sny - o nieznanej, ale bardzo mu drogiej dziewczynie. Rebeka od pierwszego spotkania czuje, że coś ją ciągnie do tego dziwnego chłopaka. Oboje rozpaczliwie próbują uwolnić się od siebie, lecz łącząca ich więź okazuje się zbyt silna. Zresztą czy na pewno tego właśnie pragną?


Moja opinia:

Ta książka leżała u mnie nie ruszana od sierpnia. Jakoś nie miałam odwagi po nią sięgnąć. Wydała mi się dziwna. Nie wiedziałam czy przez nią przebrnę i czy wcześniej mi się nie znudzi.
Ostatnio jednak wymyśliłam sobie "tydzień anielskich książek", w ramach którego najpierw przeczytałam "Grzechy anioła", a potem wzięłam się za "Luciana".
Wprawdzie anielski tydzień przeciągnął się do jedenastu dni, ale udało mi się przebrnąć przez powieść pani Abedi. Oczywiście okazało się, że nie taki diabeł straszny... i było całkiem fajnie.
Początek był ciekawy. Styl autorki sprawił, że niemal od razu się wciągnęłam. Jednak w połowie coś się zaczęło psuć. Nie styl, raczej fabuła, lub bohaterka, albo po prostu klimat zaczął siadać i zaczęła mnie ta książka denerwować. No ale pomyślałam sobie, że przecież nie mogę się poddać w połowie i czytałam dalej. Na szczęście kryzys szybko minął a potem było już tylko lepiej.
Koniec końców, cieszę się, że przeczytałam tę książkę. Tym bardziej, iż cała historia okazała się ciekawa i oryginalna. Niby paranormal o aniołach to nic nadzwyczajnego, ale mimo to "Lucian" trochę różni się od stereotypu. Klimat jest troszkę inny i przede wszystkim ta powieść ma więcej z młodzieżówki niż typowe romanse paranormalne dla nastolatków.
Podsumowując; choć obyło się bez jęków zachwytu, to jednak czytało się naprawdę nieźle i nie żałuję czasu spędzonego w towarzystwie Luciana i Rebeki.
Dlatego zachęcam do zapoznania się z tą powieścią wielbicieli gatunku, a także wszystkich innych. Po prostu każdego, kto zechce poznać anioły w  nieco innej odsłonie. Jeszcze raz GORĄCO POLECAM!!!!


Punktacja:
4/6.

*

To na dziś tyle.
Nie wiem, czy ktoś to przeczytał, ale jeśli tak, to zapraszam do komentowania i na następną recenzję.

Do napisania i pozdrawiam.

czwartek, 14 listopada 2013

Recenzja nr 6 "Mroczny dar"

Hej! Witam wszystkich!
To ja Amy. Jak widać żyję i nie zapomniałam jeszcze o moim starym blogu. :)
Nie mówię wam, że wracam, bo na to raczej się nie zanosi, ale po prostu napisałam jedną recenzję na lubimy czytać i postanowiłam tak spontanicznie zamieścić ją tutaj.
Choć nikt już pewnie nie pamięta o mnie i tym blogu (i pewnie nikt tego nie przeczyta), ale trudno, najwyżej będzie "brak komentarzy". Świat się nie zawali, a ja i tak zamieszczę tu tę recenzję. :)
Dobra, koniec tego bredzenia, bo nie po to się w końcu logowałam.
Jedziem z tym śledziem:


Co i jak, czyli podstawowe informacje:

Autor: Kat Falls
Tytuł: Mroczny Dar
Tytuł oryginalny: Dark Life
Seria: Podwodny świat
Tom: I
Wydawnictwo: Nasza księgarnia
Ilość stron: 295
Gatunek: Sience fiction, przygoda
Cena okładkowa: 29,90


O co chodzi, czyli fabuła:

W nieodległej przyszłości na skutek globalnego ocieplenia poziom oceanów podnosi się tak bardzo, że większa cześć kuli ziemskiej zostaje zalana. Ci, którzy przeżyli, mieszkają w gigantycznych, ponurych blokach przypominających ule. Jednak dla odważnych, spragnionych wolności jest jeszcze jedno wyjście…
Tay od urodzenia mieszka na dnie oceanu. Kiedy farma jego rodziców staje się obiektem ataku banitów, chłopak rozpoczyna walkę o dom – jedyny, jaki zna. W towarzystwie Gemmy, dziewczyny z lądu, która przybyła pod wodę w poszukiwaniu brata, przekracza granicę brutalnej rzeczywistości i odkrywa sekrety zagrażające podwodnej kolonii.
Kat Falls przedstawia niesamowity świat niebezpiecznej głębi, w której walka o przetrwanie wymaga nadludzkiej siły.


Bredzenie książkoholiczki, czyli moim skromnym zdaniem:

Na "Mroczny dar" natknęłam się kiedyś w bibliotece. Jak zwykle przeszukiwałam półkę z fantastyką i w oczy rzucił mi się grzbiet okładki tej książki, przeczytałam więc opis z tyłu okładki i z ciekawości wypożyczyłam.
Czy było warto? Cóż moim zdaniem tak.
Powieść Kat Falls rozgrywa się w bliżej nie określonej przyszłości. Na skutek podniesienia się poziomu wód w oceanach i zatopieniu dużych części lądu, ludzkość decyduje się na "zejście pod wodę". 
Główny bohater książki, piętnastoletni Tay, wraz z rodziną mieszka właśnie w podwodnej kolonii. Choć wiele osób z lądu uważa taki pomysł za dziwny, czy wręcz niebezpieczny, on nie wyobraża sobie, że mógłby mieszkać gdziekolwiek poza oceanem. Gdy więc pewnego dnia banici atakują domy w kolonii, w tym także jego, Tay postanawia rzucić im wyzwanie i zawalczyć o dom. Pomaga mu w tym Gemma, dziewczyna z lądu, która zeszła pod wodę w poszukiwaniu swojego starszego brata. We dwoje nie podejrzewają nawet, dokąd zaprowadzą ich te poszukiwania, ponieważ nie tylko ocean skrywa wiele tajemnic. Wkrótce odkryją, że nic i nikt nie jest taki jakim się wydaje.
Od samego początku książka mnie zaciekawiła. W powieściach tego typu były już różne rzeczy, rewolucje, epidemie, burze eterowe, wojny, asteroidy, wielkie wybuchy, ale z czymś takim jak podniesienie się wód w oceanach, jeszcze się nie spotkałam. W sumie to dziwne, ponieważ naukowcy od lat nas przed czymś takim ostrzegają. Pomysł zamieszkania pod wodą też jest świetny i choć sama ledwo pływam, to chętnie skorzystałabym z takiej oferty. W tych wszystkich programach przyrodniczych można obejrzeć przecież te cuda z dna oceanów - piękne koralowce i inne niesamowite morskie stworzenia. Nieźle byłoby mieć za domem ukwiały, a w oknie własnego pokoju obserwować przepływające ryby, no nie? :)
Co do głównych postaci, to Tay i Gemma są jak typowi bohaterowie w tego typu powieściach. Trudno się jednak dziwić, czy mieć to komuś za złe, bo akurat właśnie tacy świetnie sprawdzają się w tego typu historiach. Co z tego, że powoli to staje się schematem, jak dla mnie, schematy nie zawsze są złe. Ja uwielbiam takie powieści przede wszystkim za nietuzinkową fabułę, wartką akcję, tajemnice i niezwykłe przygody, a "Mroczny dar" to wszystko zapewnia.
Poza tym książkę tę szybko się czyta. To lektura na jeden lub najwyżej dwa wieczory i na pewno nie będzie to zmarnowany czas.
Jeszcze jedno chciałam dodać: Nie spodziewajcie się, że powieść Kat Falls będzie tak ostra jak "Igrzyska śmierci", czy choćby "Niezgodna" lub "Przez burzę ognia". Jest ona znacznie łagodniejsza, jednak wcale przez to nie gorsza. Sami się o tym przekonacie, jak tylko dacie szansę te historii. Mnie ona bardzo się spodobała (nie mogę się doczekać, by dorwać gdzieś część drugą!) i gorąco ją wam POLECAM!!!!

Moja ocena: 5/6

*

I to tyle na dziś. Jak może zauważyliście, nie ma notki o autorce, ale jakoś nic nie udało mi się znaleźć o Kat Falls, a nie chciało mi się przeszukiwać długo internetu, więc powiem tylko przepraszam.
To kończę. Nie obiecuję, że kiedyś tu jeszcze zawitam z nową recenzją. Najprawdopodobniej tak, ale różnie bywa. Dziś też bym nic nie napisała, ale jak wcześniej mówiłam: to była decyzja spontaniczna.
To tyle. 
Pozdrawiam i do napisania!

czwartek, 10 stycznia 2013

Recenzja nr 5 "Zagubiony Heros"

Hej, witam wszystkich po monstrualnie długiej przerwie!
W ogóle pamiętacie mnie jeszcze? To ja, Amy. Tak, ta sama, która nie czytała waszych notek i nie odpisywała na komentarze.
Jak widzicie wróciłam. Nie wiem czy na dobre, bo znając moją motywację, nigdy nic nie wiadomo, ale na razie jestem i mam zamiar troszkę pobyć na tym blogu.
No dobra, koniec tego trucia. Zapraszam na notkę. Tylko nie spodziewajcie się po niej za wiele, bo powstała bardzo późno w nocy.
No to do dzieła i mam nadzieję, że jednak ktoś to przeczyta.

Co i jak, czyli podstawowe informacje:

Autor: Rick Riordan
Tytuł: „Zagubiony Heros"
Tytuł oryginalny: „The Heroes of Olympus Book One The Lost Hero”
Seria: Olimpijscy Herosi
Tom: I
Wydawnictwo: Galeria książki
Ilość stron: 514
Gatunek: fantastyka przygodowa
Cena: 36,90 zł


Twórca, czyli informacje o autorze:


Rick Riordan
To wielokrotnie nagradzany autor bestsellerowej serii dla młodzieży Percy Jackson i bogowie olimpijscy oraz serii dla dorosłych czytelników Tres Navarre.  Przez piętnaście lat uczył języka angielskiego i historii w publicznych i prywatnych szkołach średnich w San Francisco, w Kalifornii i Teksasie.W serii książek o Percy’m Jacksonie stworzył postać dwunastoletniego chłopca z dysleksją, który odkrywa, że jest współczesnym synem greckiego boga. Riordan napisał tę powieść dzięki doświadczeniom, jakie zdobył, ucząc greckiej mitologii, oraz dzięki współpracy z uczniami, którzy chcieli uczyć się inaczej.Książka Złodziej pioruna (The Lightning Thief) zdobyła w 2005 roku tytuł New York Times Notable Book, a prawa do jej ekranizacji zakupiła wytwórnia 20th Century Fox. Kolejny tom serii, Morze Potworów (The Sea of Monsters), zdobył tytuł Najlepszej Książki dla Dzieci Child Magazine za rok 2006. Tom następny, Klątwa tytana (The Titan’s Curse), wyniósł serię na 1 miejsce w magazynie New York Times, a także był Najlepszą Książką 2007 w Amazon.Obecnie Rick Riordan całkowicie poświęcił się pisaniu książek. Mieszka w San Antonio w stanie Teksas z żoną i dwoma synami.

O co chodzi, czyli fabuła:

Powitajcie nowych bohaterów i starych znajomych z Obozu Herosów w pierwszym tomie nowej serii „Olimpijscy Herosi”. Jej autor, twórca wielu bestsellerów Rick Riordan, naładował tę książkę niespodziewanymi zwrotami akcji, zagadkami i humorem, tworząc wielką opowieść o niesamowitych przygodach. Kiedy ją przeczytacie, będziecie niecierpliwie wyczekiwać następnego tomu.
Jason ma problem. Kiedy budzi się w autobusie pełnym nastolatków jadących na szkolną wycieczkę, nie pamięta niczego. Wszystko wskazuje na to, że ma dziewczynę, Piper, i najlepszego przyjaciela, Leona. Są uczniami Szkoły Dziczy, szkoły z internatem dla „złych dzieciaków”. Co Jason zrobił, że skończył w takiej szkole? I gdzie właściwie jest? Jason nie wie nawet, kim jest. Wie tylko, że to wszystko wygląda bardzo źle.

Bredzenie książkoholiczki, czyli moim skromnym zdaniem:


"Zagubiony heros"  rozpoczyna drugą serię książek Ricka Riordana opowiadających o dzieciach mitologicznych greckich bogów, żyjących w naszym świecie.
Nastoletni Jason budzi się w szkolnym autobusie i stwierdza, że nic nie pamięta. Nie wie kim jest i co tu robi. Nie pamięta sowiej dziewczyny Piper, ani najlepszego kumpla Leo, choć oni uparcie twierdzą, że od kilku miesięcy chodzą razem do szkoły. Wkrótce, po ataku potworów, cała trójka dostaje się do Obozu Herosów. Choć Jason wie, że jest półbogiem, to nie może pozbyć się wrażenia, iż nie pasuje do tego miejsca.
Niedługo potem okazuje się, że bogini Hera została porwana i uwięziona. Na misję ratunkową wyruszają Jason, Piper i Leo. Jednak gdy budzi się pradawne zło, groźniejsze nawet od tytanów, przyjaciele orientują się, że to dopiero początek ich kłopotów
Tej książki wprost nie mogłam się doczekać, a gdy już została wydana, natychmiast ją kupiłam i zaczęłam czytać. Jednak na początku jakoś nie mogłam się wgryźć w akcję. Obóz niby ten sam, ale całkiem nowi bohaterowie. Brakowało mi starego tria: Percy, Anabeth, Grover. Do tego nowego jakoś nie mogłam się przyzwyczaić. I tak minęły trzy dni a ja miałam za sobą dopiero jakieś 130 stron. Potem przyszła niedziela i zaczęłam czytać od rana, a książka tak mnie wciągnęła, że do wieczora skończyłam. Stwierdziłam wtedy, że to jedna z moich ulubionych książek tego autora. Ci, którzy czytali inne książki Riordana wiedzą, że u niego zwykle akcja pędzi błyskawicznie. Tutaj jest trochę inaczej; tu akcja pędzi z prędkością ponaddźwiękową. I naprawdę, uwierzcie mi, wcale tak bardzo nie przesadzam. To jedna z tych książek, podczas czytania których niecierpliwie przewracacie strony i aż was rozsadza, by jak najszybciej wiedzieć, co będzie dalej. Denerwujecie się na swoje zbyt wolne czytanie, a jednocześnie chcecie by to trwało jak najdłużej, bo wtedy możecie dłużej śledzić tą niezwykłą fabułę.
A propos fabuły, bo musicie wiedzieć, że w tej powieści nie tylko szybka akcja jest atutem, sama fabuła też nim jest, i to bardzo. Jeśli ktoś obawiał się, że autorowi po pierwszej serii zabraknie pomysłów, to może być spokojny, po lekturze tej książki przekona się, że Rick Riordan ma ich jeszcze wiele. I to jeden lepszy i bardziej zaskakujący od drugiego, moim zdaniem, ponieważ podczas czytania tej książki bez przerwy mnie coś zaskakiwało. Za każdym razem gdy myślałam, że nic mnie już nie zdziwi, szybko okazywało się, jak bardzo się myliłam.
Ta powieść jest też niezwykła pod tym względem, że, prócz dobrze nam znanych postaci, miejsc i tego wszystkiego co lubiliśmy w książkach Riordana, autor daje nam jeszcze więcej, a mianowicie nowe postacie, całkiem nowe wątki oraz zaskakujące rozwiązania.
"Zagubiony heros" został wydany już jakieś dwa lata temu, więc pewnie większość z was już dawno zapoznała się z tą powieścią. Jednak jeśli nie, jeśli jeszcze się z nią nie wzięliście, to pora to zmienić. Naprawdę warto!
Krótko mówiąc: książka genialna. Tak więc gorąco polecam i gwarantuję, że się nie zawiedziecie.

Moja ocena: 6\6

*
Tyle na dziś, co sadzicie? Notka trochę dziwna, ale chyba nie aż taka zła, co? Z resztą sami oceńcie.
Jeszcze tylko parę słów do pewnej osoby której coś obiecałam.
Tak Mary, to do ciebie. Wiem, miał być "Czas Honoru II", i do tego, ekhem... jakiś miesiąc temu. :/ Przepraszam, właśnie widać, jak to można na mnie polegać, ale ta recenzja będzie. Co do terminu, to chyba lepiej będzie, jeśli dam sobie spokój z obietnicami, ale postaram się jak najszybciej. Pozdrawiam i jeszcze raz przepraszam.
I to wszystko na dziś.
Trzymajcie się, pa i pozdrawiam!

czwartek, 21 czerwca 2012

Stosik nr 2 - Wiosenny Wysyp Hitów

Hej! Witam wszystkich!
Jak tam Euro? Kibicowaliście polskiej reprezentacji? Bo ja tak, a po meczu z Czechami to się aż popłakałam. :p Szkoda, że odpadliśmy, ale trudno, może następnym razem się uda. Mimo to mistrzostwa nadal trwają, a ja, jako, że piłka nożna to jedyny sport drużynowy, który lubię, to mecze nadal oglądam. :) A wy jak? Odpuściliście już sobie, czy też nadal oglądacie? A może od początku was to nie interesowało? Napiszcie, co myślicie.
No dobra, teraz do rzeczy.
Dziś miała być notka, ale jako, że wena mnie zawiodło, to postanowiłam dać stosik (a raczej stos). Tym bardziej, że nazbierało się trochę zaległych pozycji na mojej półce. I jeszcze się nimi nie pochwaliłam. :)
No więc zaczynamy!

Stosik nr 2 (Od góry):
1. Suzanne Collins "Igrzyska śmierci" –  Kupiona w księgarni w kwietniu. (Przeczytane)
2. Susan Beth Pfefer "OCALENI: Życie, które znaliśmy" – Jak dla mnie, jeden z hitów tej wiosny. Kupiona, dzięki mojej koleżance, w zielonogórskim empiku. (Przeczytane)
3. John Marsden "Jutro 4 Przyjaciele mroku" – Jak wyżej. (Przeczytane i zrecenzowane)
4. Marianne Curley "Strażnicy Veridianu 2: Mrok" – Jak wyżej, choć jeszcze nie czytana.
5. Margaret Peterson Haddix "Dzieci Cienie 2:Wśród zdradzonych, Wśród notabli" –  Kupiona w maju w internetowej księgarni Gandalf. (Przeczytana)
6. Julie Kagava "Żelazny Król" – Jak wyżej, choć jeszcze czeka na półce na swoją kolej.
7. Luis Begley "Wojenne kłamstwa" – Moja pierwsza wymianka na Lubimy Czytać. Już się nie mogę doczekać, kiedy się za nią zabiorę. :)
8. Elizabeth Goudge "Tajemnica Rajskiego Wzgórza" –  Również z wymiany.
9. Alyson Noel "Ever" – Ponownie odkrywam uroki wymiany. :)
10. Suzanne Collins "W pierścieniu ognia" – Kupiona w maju w jedynej sensownej księgarni w naszym mieście.
11. John Marsden "Jutro 5 Gorączka" – Zamówiona na początku czerwca w Gandalfie. (Skończyłam wczoraj)
12. A. R. Reystone "Dziewiąty Mag" –  Książka dość niespodziewanie wygrana w konkursie na blogu parechwilwytchnienia.blogspot.com
13. Stephen King "Wielki Marsz" – Moja pierwsza książka Kinga, kupiona w Biedronce w kwietniu.
14. Philip Pullman "Mroczne Materie" –  Trzy tomy serii w jednym. Kupione w kwietniu w Gandalfie. Ciągle czeka na swoją kolej.

*

Uff koniec. Nareszcie. Trochę się napisałam, ale trzeba było nadrobić zaległości i to z trzech miesięcy!
Dziś pierwszy dzień lata. Nie wiem jak jest u was, ale u mnie wygląda na to, że lato się na nas obraziło. W dzień zero słońca, za to deszcz i wiatr, a w nocy szaleją burze. Zwłaszcza wczorajsza noc była niezła. Nasz pies połowę przespał pod moim łóżkiem, tak strasznie się bał. Z resztą jak tak parę razy porządnie łupnęło za oknem, to i ja chowałam się pod koc. :)
Niech już przyjdzie to lato!
Do napisania i pozdrawiam!